Koniec października zastał nas w Woburn Bay na Grenadzie, a to oznaczało iż milowymi krokami zbliżał się wyczekiwany przez dzieci Halloween. Popularność tego święta w Polsce ma się nijak do jego rangi w Ameryce Północnej… Poznani Amerykanie mówili nawet, że Halloween to dla nich najważniejsze święto w roku!
Tutaj, na Grenadzie, gdzie spotykają się dziesiątki żeglujących rodzin z całego świata – impreza uznana została za niezwykle ważną. Spontaniczne przygotowania trwały ponad 2 tygodnie. Dzieci dekorowały udostępniony przez marinę statek-latarniowiec i swoje jachty, wycinały dynie, malowały duchy, robiły pająki itd… a w piątkowy wieczór, w przeddzień Halloween – oglądały na latarniowcu aż 2 straszne filmy z serii “Rodzina Adamsów”…
Ania i Staś nie mogli się doczekać, szczególnie nasza 4-latka odliczała od kilku dni każdą kolejną nockę do Halloween. Robiliśmy dekoracje, szykowaliśmy stroje, cukierki i “straszne” jedzonko, pomagaliśmy w przygotowaniach…
W końcu nadszedł ostatni dzień października. Wszystko zaczęło się na Hog Island, na południu Grenady, gdzie pontonami przypłynęło co najmniej 60 żeglarskich dzieci + ich rodzice, wystrojeni, wymalowani… Super!! Każdy też przywiózł ze sobą coś do jedzenia. My zrobiliśmy “straszne” jabłka i pajączkowe faszerowane jajka :-)))
Były konkursy na najciekawszy strój dziecięcy, na najciekawszy strój osoby dorosłej i najstraszniejszą / najpyszniejszą potrawę. Ależ było śmiechu !
Potem wszystkie dzieci zostały zaokrętowane na pontony. My byliśmy jednym z takich pontonów i z wcześniej przygotowaną mapą – pływaliśmy pomiędzy jachtami zakotwiczonymi przy Hog Island, Woburn Bay i przy Calvigny Cut – w poszukiwaniu słodkich skarbów. Aż 25 jachtów zgłosiło się do cukierkowego planu!
Ależ to była niesamowita zabawa i to nie tylko dla dzieci! Niektórzy naprawdę się świetnie przygotowali do przyjęcia “cukierkowych potworków” (tylko along side oczywiście, czyli bez wchodzenia na pokład :-), udekorowali jachty, siebie, były śpiewy i najserdeczniejsze żeglarskie życzenia “Happy Halloween”. Rewelacja! Nawet lekki deszczyk nie zepsuł super pozytywnych nastrojów!
A pod wieczór, kiedy już wszystkie dzieci zdobyły wielkie worki z cukierkami, chipsami, gumami i ogólnie wszystkimi niezdrowymi smakołykami, które tak bardzo uwielbiają – spotkaliśmy się na latarniowcu w Le Phare Bleu.
Były tańce, zabawy, morskie opowieści, później szampan i strasznie pyszne ciasto. Przyszło dużo żeglarzy, ale było też sporo lokalnej ludności. Bawiliśmy się wyśmienicie! Można było na chwilę zapomnieć o problemach świata z Covid’em, o protestach i postawie rządu w Polsce i o wielkim smutku, jaki nas ogarnia, kiedy tylko o tym pomyślimy… Tu na szczęście nie ma żadnych nowych przypadków zachorowań na Covida, za to jest gorączka zika i denga, ale o tym już następnym razem…
Ahoj i do zobaczenia!
1 Komentarz
MARTA Zakrzewska · 3 Lis 2020 o 0431
za rok chcę z Wami spędzić halloween! koniecznie, pozdrawiamy z Polki Walczącej 😉