Chciałam opisać wspomnienia z St. Martin, z wizyty znajomych i potem Rodziców… ale najpierw opowiem Wam, jak z tym całym coronawirusem jest i u nas… bo wcale nie jest tak wesoło…

Jesteśmy w tej chwili na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Wpłynęliśmy 4 marca i od dzisiaj (19.03) żaden jacht nie może tu już wpłynąć, żaden prom, nikt.

Mieliśmy dopływać właśnie do Puerto Rico, tam zrobić odpowiednie zakupy, zamontować nowe akumulatory i zaopatrzyć się w kilka potrzebnych rzeczy na dalszy rejs, dalej Panama i Kanał Panamski, Wyspy Perłowe, Galapagos i na Markizy. Mamy całą ekipę z zakupionymi biletami lotniczymi na przejście Kanału Panamskiego i dalej do Galapagos. Kolejne rodziny szykowały się na rejsy wakacyjne z nami po Polinezji Francuskiej… i co teraz??

Puerto Rico zamknięte, władze wprowadziły nawet godzinę policyjną. W Panamie customs i imigration w ogóle nie funkcjonują. Kto już dopłynął – nie wypłynie, a kto chce wpłynąć – zostanie zawrócony. Wyspy Galapagos w ogóle zamknęły się na jakichkolwiek turystów, jakiekolwiek jachty, kogokolwiek. Polinezja Francuska, Wyspy Cook’a, Fiji, Tonga – tak samo. Czyli poki co – nie mamy żadnych szans żeby realizować założony plan.

Sytuacja na Karaibach wcale nie jest lepsza. Trynidad & Tobago zamknięte, St. Lucia, St. Martin, Saba, Montserrat, Martynika i Gwadelupa tak samo, a Grenada wprowadza od jutra 14-dniową kwarantannę. Nie będzie można schodzić z jachtu, zrobić zakupów, nic. Na wielu wyspach ludzie utknęli na czarterowych jachtach i nie mają jak wrócić do domów. Samoloty odwołane, lotniska pozamykane. Na Antigua i Barbuda można się odprawić tylko w St. John’s, do jutra, przez agenta, potem nikt nikogo tam nie wpuści.

Sytuacja zmienia się z dnia na dzień… Możemy odprawić się na wyjście z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, spróbować dopłynąć gdzie indziej… a po 2 dniach żeglugi okaże się, że już nigdzie nie będziemy mogli wpłynąć… a z powrotem nas już nie wpuszczą…

Siedzimy więc na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych… i przechodzimy kwarantannę. Nie schodzimy z jachtu, ew. jedno z nas pójdzie na zakupy i koniec. Robimy lekcje ze Stasiem, kąpiemy się w wodzie, gotujemy, sprzątamy, pierzemy, itd… Na szczęście ryż i papier toaletowy mamy, paliwo i gaz jeszcze też, a wodę robimy z odsalarki. Wiele marin tutaj nie przyjmuje nikogo, nie ma gdzie wziąć wody czy paliwa do jachtu, napełnić butlę gazową… a będzie pewnie tylko gorzej… oby statki z żywnością wpuszczali, bo wszystko importowane…

I myślimy co dalej??? Wygląda na to, że nie popłyniemy w tym roku na Pacyfik i przełożymy akcje np. na grudzień, jeżeli sytuacja wirusowa zostanie opanowana. Być może bilety wszystkich załogantów da radę przełożyć o kilka miesięcy? Zobaczymy. Póki co zbliża się sezon huraganów na Karaibach i też musimy wziąć i to pod uwagę…

Serdecznie wszystkich pozdrawiamy z pokładu s/y Rybki i życzymy wytrwałości w tych ciężkich czasach, jakie nastały! Musimy być dzielni i nie dać się przeciwnościom!

Ahoj i do zobaczenia!

Kategorie: Karaiby

3 Komentarze

Błękitna · 20 Mar 2020 o 0724

Kochani, dużo zdrowia i sił! Myslimy o Was ciepło. Dziękujemy za tę krótką relację. Trzymajcie się! Ahoj!

Mery · 20 Mar 2020 o 1235

Gosia, dzieki za relacje, mam nadzieje, ze wszystko wroci do normy wkrotce i dogonicie sezon!!

Adam · 22 Mar 2020 o 1225

Trzymajcie sie cieplo 🙂

Odpowiedz na „MeryAnuluj pisanie odpowiedzi

%d bloggers like this: