Zapraszamy do obejrzenia nowego filmiku!

Saint Martin i Sint Maarten – to jest jedna wyspa, jednak podzielona na dwie części, francuską i holenderską, stąd dwie nazwy. Bez żadnego problemu poruszaliśmy się po całej wyspie – czy to na piechotę, czy to autem, czy też pontonem… Ale kiedy jachtem chcieliśmy się przestawić z Marigot Bay (francuska strona) do Simpson Bay, żeby potem przepłynąć pod mostem i dotrzeć do Mariny Port de Plaisance (holenderska strona), gdzie zdecydowaliśmy się wymieniać nasze silniki – wszelkie covidowe i check’inowe procedury trzeba było przejść… No cóż…

Wspominamy więc odwiedziny dziadka Jurka i wujka Janusza, jazdę autem po wyspie, wizyty w ptasiarni (którą pokochały nasze dzieci), kąpiele, startujące i lądujące tuż nad głowami samoloty na słynnej plaży Maho… Wiele się działo…

Przede wszystkim przypłynęliśmy tutaj, żeby wymienić nasze silniki, co ostatecznie udało się i teraz mamy super piękne, świetnie działające silniki typu Yanmar 4JH4E 🙂 Stare działały, ale jeden już porządnie “brał olej” i wszelkie nasze magiczne próby naprawy – niewiele poprawiały jego kondycję. Poza tym miały już za sobą prawie po 10 tyś godzin… W każdym razie generalny remont lub wymiana na nowe – były nieuniknione…

Wydawałoby się, że to żaden problem, wymienić takie silniki, wyjąć i włożyć nowe.. Ale na naszym katamaranie – trzeba wiedzieć – iż nie ma saildrive’ów (czyli takich przekładni montowanych tuż przy silnikach, bez dławicy, poziomo, nie pod kątem). My mamy tradycyjną przekładnię na długim, poziomym wale, który potem przez dławicę przechodzi przez rufę jachtu i na końcu zamontowana jest śruba napędowa. Chodzi o to, że silniki na tradycyjnym wale, jak u nas, znajdują się dużo dalej, głębiej w komorze silnikowej i ciężej je stamtąd wyciągnąć. Oczywiście my jesteśmy bardzo zadowoleni, że mamy tradycyjną przekładnię i stery ze skegiem (czyli takim jakby wzmocnieniem steru). Posiadanie zwykłej przekładni i sterów ze skegiem – to były bardzo ważne argumenty “za” przy wyborze jachtu na naszą wyprawę. Jeżeli np. złapiemy niechcący jakieś sieci rybackie, żyłki, czy inne pływające, mało widoczne przedmioty (szczególnie podczas nocnych przelotów) – jesteśmy dużo lepiej chronieni przed jakimkolwiek przeciekiem / ew. awarią, niż gdybyśmy mieli przekładnię typu saildrive.

Ostatecznie silniki udało się rozmontować, przesunąć, wyciągnąć dźwigiem i tak samo włożyć nowe. Na początku myśleliśmy, że będziemy musieli rozmontowywać odsalarkę z lewej burty i generator z prawej – żeby wyjąć stare silniki. Ale nasz lokalny mechanik, Polak mieszkający z rodziną na Sint Maarten – Grzegorz “złota rączka” – miał swoje sposoby i z pomocą Krisa wszystko świetnie ogarnęli! Choć roboty było niemało…

Po włożeniu nowych silników, ale przed ich końcowym montażem – był w końcu czas (i miejsce!) na pomalowanie ścian w komorze silnikowej i wymianę starej maty tłumiącej, która już do niczego się nie nadawała, trzeba było wykleić nową. Wyszorowaliśmy porządnie zęzy, uszyliśmy daszek na dziób (dzięki Kasia raz jeszcze!), wymieniliśmy też cięgna – linki do przekładni, które były już mocno zużyte i mogły pęknąć w każdej chwili i zrobiliśmy generalny przegląd naszych przekładni z wymianą sprzęgieł odśrodkowych. W wolnych chwilach – odwiedzaliśmy ciocię Monikę i wujka Grzesia, ich 3 psy i 15 żółwi, robiliśmy z dziećmi pierogi i zajadaliśmy się pysznym rosołkiem z własnej roboty makaronem, kapuśniakiem i kiszonymi ogórkami.. Zaprzyjaźniliśmy się mocniej z załogą s/y WhiteDog, czyli Kasią, Marcinem, Wincentem i Nataszą, których poznaliśmy jeszcze na Trynidadzie, a także z Kasią i Markiem z s/y New Kate i załogą s/y TooCan. Niesamowite, jak ludzie spotykają się gdzieś na wodzie bardzo, bardzo daleko i okazuje się, że mamy tylu wspólnych znajomych.. Było nam bardzo miło spędzać z Wami tych kilka chwil!

Dziękujemy również dziadkowi Jurkowi i wujkowi Januszowi, którzy mimo konieczności robienia testów i kosztownych lotów – przylecieli do nas i nam pomagali jak mogli. Gotowali pyszne domowe obiadki i spędzali dużo czasu z naszymi dziećmi, kiedy my szorowaliśmy zęzy i szykowaliśmy z Grzesiem silniki do podmiany. Umówiliśmy się znów na wizytę na Grenadzie, podobnie jak z kilkoma innymi przyjaciółmi…. Ale teraz, kiedy sytuacja covid’owa tu się tak bardzo pogorszyła, nie wiadomo jak będzie…
W ciągu niecałych 3 tygodni przybyło ponad 4 tyś. osób zarażonych covid-19, zmarły 63 osoby i mimo weekendowego lock down’u – codziennie przybywa nowych.. Ech…

No, czas obejrzeć w końcu filmik 🙂

ZAPRASZAMY!

I serdecznie wszystkich pozdrawiamy!

Sint Maarten – wizyta dziadka Jurka i wujka Janusza i nowe silniki na katamaranie SY Rybka!


0 Komentarzy

Dodaj komentarz

%d bloggers like this: