Najbliższe, bo faktycznie w dzisiejszych czasach ciężko cokolwiek zaplanować! Przygotowywaliśmy się kilka lat, żeby popłynąć na Pacyfik… Pod dalekie oceaniczne przeloty kupowaliśmy jacht, doposażaliśmy tak, żeby być samowystarczalny w miejscach, gdzie nie ma żadnej cywilizacji… a tu proszę.. Covid, lock down i wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie.

Aktualnie wszystkie francuskie wyspy zostały pozamykane. Samoloty nie latają i żeglowanie pomiędzy wyspami, np. Martyniką a Gwadelupą zostało ograniczone. Są oczywiście wyjątki (praca, zdrowie, rodzina) i niektórym się udaje tam przedostać, ale łatwo nie jest. Podobnie sytuacja ma się z Polinezją Francuską na Pacyfiku. Wszelkie podróżowanie na francuskie wyspy Pacyfiku ostało zabronione. Ci, co dostali pozwolenie na wpłynięcie na wody terytorialne Polinezji przed całkowitym zamknięciem (które miało miejsce 3 lutego 2021) – po odbyciu 14-dniowej kwarantanny na jachcie i spełnieniu jeszcze szeregu innych wymogów, będą mogli tam wpłynąć, ale cała reszta już nie. Rząd Polinezji Francuskiej napisał nawet:
“(…) Unless a stopover in FP is needed en-route to homeward-bound destinations beyond, JRCC French Polynesia recommend that yachts do not continue sailing across the Pacific after the Galapagos Islands (…)”
czyli że nie rekomenduje się żeglowania z Galapagos dalej przez Pacyfik. Nie można swobodnie zostać na Polinezji Francuskiej, na którą wszyscy żeglarze chcą płynąć, chyba że płynie się dalej, bez zwiedzania wysp i Polinezję potraktuje się jako przystanek – odpoczynek w dalszej żegludze na zachód.

Nowa Zelandia jest dalej zamknięta i ogłosiła, że zamierza być raczej zamknięta przez cały 2021 rok. Australia natomiast otworzyła się na przypływające jachty, ale trzeba spędzić 14 dni kwarantanny w wyznaczonym hotelu na własny koszt, zostawiając swój własny jacht w jakiejś marinie, oczywiście też na własny koszt i spełnić wiele innych wymogów. Fiji wpuszcza jachty, ale trzeba załatwić całą procedurę przez agenta, dużo wcześniej, zanim się tam popłynie, no i drogo. Tonga, Cook Islands, Marshall Islands – zamknięte, za to Panama i Galapagos otworzyły się całkowicie na turystów, na jachty… Tylko co z tego? Niemal cała reszta nas nie wpuści? Jak już się dopłynie na Galapagos z Panamy – to po jakimś czasie trzeba płynąć dalej… na zachód… Nie chcemy gdzieś utknąć, tudzież natknąć się na nieprzyjacielskich lokalesów, o których wciąż się czyta w internecie. Nie po to latami planowaliśmy podróż życia żeby teraz się tym stresować zamiast mieć ubaw!

Całkowicie więc odpuściliśmy już Pacyfik 🙁 Wszelkie złudzenia zostały rozwiane i mimo ogromnych chęci – rozsądek mówi swoje. Trudno. Następnym razem 🙂 Jak to mówią – do trzech razy sztuka 😉 Cała emerytura przed nami 🙂

Szkoda nam bardzo wszystkich, którzy mieli do nas dołączyć na Panamę, Markizy, Polinezję i dalej…. Ale Kochani! Jak się trochę to wszystko uspokoi – to co prawda nie będziemy na Pacyfiku, ale będziemy również w cudownych miejscach, tyle że na Atlantyku. Tu też pięknie! A przecież wiadomo, że nie ważne gdzie, tylko ważne z kim !, prawda?!!!

Skupiamy się więc teraz na Atlantyku. Bierzemy pod uwagę miejsca oczywiście otwarte, bezpieczne pod względem i covidowym i huraganowym, stosunkowo tanie i tak kombinujemy, żeby wybrać jedną destynację (bo wszędzie trzeba robić drogie testy, a co wyspa, to niemal inne państwo). Nie da rady swobodnie popływać przez 4-6 państw w 2 tygodnie (np. Martynika – St. Lucia – St. Vincent i Grenadyny – Dominika – Martynika), jak to zazwyczaj na karaibskich rejsach robiliśmy. Takie czasy widzicie nastały…
Codziennie więc analizujemy nowe obostrzenia na poszczególnych wyspach, albo ich znoszenie… i kombinujemy….

Wykombinowaliśmy BAHAMY ! Nigdy tam nie byliśmy, ponoć jest pięknie i będziemy z dala od turystycznych miejsc, w większości na odosobnionych kotwicowiskach i z dala od covida…

Nie zamierzamy zatrzymywać się w żadnym innym miejscu po drodze, chyba że tylko na kotwicy, żeby się schować i przeczekać niekorzystną pogodę. Zrobiliśmy konkretne zaprowiantowanie na Grenadzie, bo na Bahamach drogo. Zrobiliśmy też wczoraj testy PCR i już wieczorem tego samego dnia przyszły wyniki. Wszystko z nami OK 🙂 Wypełniliśmy później szereg niezbędnych dokumentów i ostatecznie dostaliśmy tzw. wizy zdrowotne, takie zielone światło, że możemy ruszać 🙂 Planujemy być tam ok. 3 miesięcy i potem na sezon huraganów przez Puerto Rico i St. Maarten – wrócić na południe Karaibów. Ale trochę to za daleko na planowanie w dzisiejszych czasach, więc zobaczymy 🙂

Tak więc ruszamy dziś (23.02.2021) na Bahamy. Mamy ponad 1100 Mil morskich do przepłynięcia, wiatry ENE – NE po 20-25 węzłów, jakieś 8-9 dni non stop i być może przeczekamy silniejsze wiatry pod południowo zachodnim brzegiem Puerto Rico, gdyż takie zapowiadają na weekend.
Nasz YellowBrick znów działa, a więc będzie można śledzić naszą pozycję (zakładka “Pozycja“, kliknij tutaj).

Trzymajcie kciuki! Raport zdamy już niebawem…

AHOJ!

Kategorie: KaraibyNews

0 Komentarzy

Dodaj komentarz

%d bloggers like this: